Zrób test. Weź do ręki pierwszą z brzegu gazetę. Wyrwij kartkę, na której jest wydrukowane dowolne zdjęcie. Weź nożyczki lub skalpel i utnij papier tak, żeby cięcie wypadło idealnie na krawędzi zdjęcia.
Nie udało się? To oczywiste - nigdy nie utniemy papieru tak, by linia cięcia wypadła idealnie po krawędzi obrazka. Zawsze albo zetniemy trochę obrazka, albo zostanie nam cieniutki pasek niezadrukowanego papieru.
Drukarz też nie jest cudotwórcą, ale wie, jak sprytnie ominąć ten problem. Aby niezadrukowany papier nie "świecił" przy krawędzi, ale żeby jednocześnie docinać druki równo do żądanego formatu, trzeba wydrukować... większy obraz niż docelowy i następnie dociąć go do formatu.
To banalnie proste rozwiązanie, jednak przysparza najwięcej trudności początkującym projektantom. Przede wszystkim nie mają oni świadomości, jak wygląda produkcja poligraficzna i nie wiedzą, że "spady" trzeba dodać. A jeśli już wyczytają gdzieś, że trzeba "powiększyć projekt o 3 mm z każdej strony", to powiększają go za pomocą skalowania. W efekcie zmieniają się marginesy pracy i łatwo o kłopoty. Dodanie spadu polega na dodaniu poza formatem pracy takich elementów, z których świadomie rezygnujemy (one "spadają" na etapie docinania). Ilustruje to poniższy schenat.
W pierwszej sytuacji projektant nie przewidział żadnego spadu, czyli operator krajarki musi ciąć po krawędzi formatu (co się nie uda). W opcji drugiej projektant prawidłowo dodał poza formatem netto pracy trochę czerwonego, pozostawiając ważne elementy (czyli napis LOGO) bez przesunięcia. Opcja trzecia to najczęstszy efekt poproszenia klienta o dodanie spadów - przeskalowanie projektu, czego efektem będzie ucięcie fragmentu logotypu.
Pod tym linkiem pięknie widać, na czym polega docinanie do formatu.
Z kolei klikając tutaj zobaczysz wytyczne przygotowania do druku wizytówek (pkt 4).
Projektując prace, które będą drukowane dowolną techniką poligraficzną, należy zawsze dodawać spady - nie ma innego wyjścia. Dla różnych prac różne są ich wymiary - dla wizytówek i ulotek 2 mm wystarczy, dla czasopism - 3 mm, dla miękkich okładek książek - 5 mm lub więcej.
Na koniec ładny obrazek z zaznaczonymi spadami - te wąskie paski zostaną ucięte i powędrują do kontenera z makulaturą. Nie ma co po nich płakać, bo to dzięki nim wasze druki są eleganckie i równo docięte.
Nie udało się? To oczywiste - nigdy nie utniemy papieru tak, by linia cięcia wypadła idealnie po krawędzi obrazka. Zawsze albo zetniemy trochę obrazka, albo zostanie nam cieniutki pasek niezadrukowanego papieru.
Drukarz też nie jest cudotwórcą, ale wie, jak sprytnie ominąć ten problem. Aby niezadrukowany papier nie "świecił" przy krawędzi, ale żeby jednocześnie docinać druki równo do żądanego formatu, trzeba wydrukować... większy obraz niż docelowy i następnie dociąć go do formatu.
To banalnie proste rozwiązanie, jednak przysparza najwięcej trudności początkującym projektantom. Przede wszystkim nie mają oni świadomości, jak wygląda produkcja poligraficzna i nie wiedzą, że "spady" trzeba dodać. A jeśli już wyczytają gdzieś, że trzeba "powiększyć projekt o 3 mm z każdej strony", to powiększają go za pomocą skalowania. W efekcie zmieniają się marginesy pracy i łatwo o kłopoty. Dodanie spadu polega na dodaniu poza formatem pracy takich elementów, z których świadomie rezygnujemy (one "spadają" na etapie docinania). Ilustruje to poniższy schenat.
W pierwszej sytuacji projektant nie przewidział żadnego spadu, czyli operator krajarki musi ciąć po krawędzi formatu (co się nie uda). W opcji drugiej projektant prawidłowo dodał poza formatem netto pracy trochę czerwonego, pozostawiając ważne elementy (czyli napis LOGO) bez przesunięcia. Opcja trzecia to najczęstszy efekt poproszenia klienta o dodanie spadów - przeskalowanie projektu, czego efektem będzie ucięcie fragmentu logotypu.
Pod tym linkiem pięknie widać, na czym polega docinanie do formatu.
Z kolei klikając tutaj zobaczysz wytyczne przygotowania do druku wizytówek (pkt 4).
Projektując prace, które będą drukowane dowolną techniką poligraficzną, należy zawsze dodawać spady - nie ma innego wyjścia. Dla różnych prac różne są ich wymiary - dla wizytówek i ulotek 2 mm wystarczy, dla czasopism - 3 mm, dla miękkich okładek książek - 5 mm lub więcej.
Na koniec ładny obrazek z zaznaczonymi spadami - te wąskie paski zostaną ucięte i powędrują do kontenera z makulaturą. Nie ma co po nich płakać, bo to dzięki nim wasze druki są eleganckie i równo docięte.
Czy jest jakaś ogólnie przyjęta konwencja oznaczania spadów na projekcie przeznaczonym do druku?
OdpowiedzUsuńOznaczamy nie tyle spady, co linie cięcia - opcja "dodaj znaczniki drukarskie - linie cięcia" (lub podobnie brzmmiąca). Niektóre drukarnie nie wymagają dodania znaczników, a jedynie przesłania im pliku z formatem brutto - łatwiej wtedy wykonać impozycję, bo nie trzeba usuwać znaczników dodanych przez klienta.
OdpowiedzUsuńHa! Dzięki! Tego szukałam!
OdpowiedzUsuńW końcu jakaś konkretna strona! Dzięki!
OdpowiedzUsuń